Obiecałam, że będę nadrabiać pokazywanie lakierów, które są w moim posiadaniu od dość dawna, jednak z różnych przyczyn (głównie pogodowych, które uniemożliwiały robienie zdjęć) jeszcze nie pojawiły się na blogu :) Na pierwszy rzut poszedł lakier Sally Hansen z serii Complete Salon Manicure w kolorze 460 - Thinking of Blue, którego kupnem chwaliłam się jeszcze we wrześniu (klik).. Niezłe opóźnienie, prawda? No dobrze, koniec "samobiczowania'', przejdźmy do konkretów:
Thinking of Blue, to lakier, któremu bardzo trudno zrobić jest dobre zdjęcie.. niby jest niebieski, ale ma w sobie kroplę fioletu.. Jest to oczywiście idealnie mój kolor - ostatnimi czasy wyjątkowo lubuję się w granatach i lakierach typu blurple. W cieniu, Thinking of Blue, wygląda właśnie na granat, w słońcu wyraźnie można dostrzec domieszkę fioletu :)
Kiedy już przyzwyczaimy się do dziwnego, stożkowatej końcówki pędzelka (zestawienie pędzelków - klik), malowanie jest bardzo przyjemne - po dwóch warstwach kolor na pazurkach jest ciemniejszy niż w buteleczce. Do cudnego koloru należy dodać jeszcze szybkie schnięcie i trwałość - na moich pazurkach gości już tydzień i mam tylko troszkę starte końcówki.
Jednym słowem: lakier mogę śmiało polecić :)
Gdzie kupić? Widuję lakiery z tej serii w Superpharmie, jednak kosztują tam ok 45zł, polecam więc buszowanie po sklepach internetowych i Allegro, gdzie można je dorwać nawet za 8zł.
Lubicie lakiery Sally Hansen? Podzielcie się wrażeniami :)